53. Więźba dachowa
Strasznie dużo miałem pracy zarobkowej, więc zaległości we wpisach.
Już nadrabiam.
W czasie powstawania konstrukcji dachu pojawiły się problemy natury: jak wrzucić tak wysoko płatew (właściwie 2 szt.), która waży ok. 350 kg. Najlepszy byłby dźwig, ale akurat żadnego nie było w pobliżu. Ani koparki, dzięki której można byłoby wciągnąć je chociażby na piętro. Wreszcie kolega zlitował się i przyjechał koparką (zwykle jeździ podnośnikiem koszowym). Był to jego dziewiczy "rejs" i przy pomocy całej ekipy budowlanej udało się wciągnąć te dwie belki.
A później to dopiero była siłowa robota (szkoda, że w tym nie uczestniczyłem). Wrzucenie płatew na ściany szczytowe.
Krokwie szybko pojawiły się na dachu głównym:
Gorzej było z wybudowaniem lukarny łączącej się z dachem głównym, zwłaszcza, że projektanci nie za bardzo rozrysowali jak połączyć krokwie koszowe z murłatą i ścianką kolankową.
Trzeba było zrobić to metodą prób i błędów. Tu przyciąć, tam przyciąć krokiew. Jeden trzpień pod krokiew został specjalnie przygotowany:
Ten element projektanci mogli inaczej zaprojektować. Myślimy, że można było krokiew przykręcić bezpośrednio do murłaty, a nie do jakiejś podmurówki. Te blachy to pomysł szefa ekipy budowlanej.
Później było już łatwiej i powstała cała konstrukcja dachowa.
A tu lukarna frontowa:
No i wreszcie pojawiła się wiecha:
I trzeba było to trochę oblać i objeść, dlatego zamówiłem w restauracji różne półmiski mięsne na gorąco.